Tę medytację poleciła mi moja bratnia dusza Agnieszka. Pod tytułem jest link do strony na której to było zamieszczone.
Soul Body Fusion: gdy dusza wraca do ciała
Soul Body Fusion to bardzo
prosty proces. Wystarczy dotknąć palcami drugiej osoby i wypowiedzieć
intencję. Jakie efekty obiecuje? Wchodzisz na wyższą częstotliwość
energii, w życiu pojawia się harmonia.Gdy w listopadzie przeczytałam o warsztatach, na których można
doświadczyć zestrojenia mocy Wyższego Ja z ciałem fizycznym,
postanowiłam się tam wybrać. Poczuć pełnię siebie, która jest podstawą
i warunkiem zdrowia, szczęścia, sukcesów… Brzmi pięknie, ale czy jest
prawdziwe?
Prowadząca to Amerykanka – Jonette Crowley, nazywana duchowym Indianą Jonesem. Sama o sobie mówi, że lubi nowe doświadczenia. Organizuje wyprawy do miejsc mocy, które nierzadko wymagają wspinaczki po najwyższych górach świata, odwiedziła ponad 60 krajów. Opowiada żywo i zabawnie, często żartuje. Nie próbuje ubierać swojej metody w otoczkę niezwykłości. Tłumaczy, że proces, który czyni nas kompletnymi, jest za prosty dla umysłu. Dlatego właśnie głowa próbuje go komplikować. A wystarczy wypowiedzieć na głos intencję.
Nasze dusze są jak krople wody w oceanie. Wszystkie są piękne, ale czasem nie jesteśmy w stanie całkowicie sprowadzić ich do fizycznych ciał. Zresztą, w którym właściwie momencie dusza wchodzi w ciało…? Zazwyczaj częstotliwości duszy i ciała nie są zestrojone. Bardzo często nienawidzimy własnego ciała, a tym, co mówimy do siebie, tworzymy rozdzielenie, podobnie jak brakiem samoakceptacji, życiem w poczuciu winy, oglądaniem się wstecz. Każda trauma, ból i rozczarowanie zwiększają to energetyczne oddzielenie, a kto nie przeżył nigdy ciężkich chwil?
onette mówi, że zawsze uważała, że dusza i ciało pasują do siebie jak dłoń do rękawiczki. Gdy odkryła, w jak prosty sposób doprowadzić do tego, by rzeczywiście tak było, zaczęła jeździć po świecie i organizować warsztaty. Pragnie, by jak najwięcej ludzi poznało jej technikę i zaczęło ją stosować.
Nie trzeba głęboko oddychać, robić nic nadzwyczajnego. Bardzo istotne jest picie dużej ilości wody oraz to, by podczas procesu nie błądzić myślami wokół rachunków do zapłacenia, nie usypiać i nie odpływać w medytację. Mamy być obecni w danej chwili. Proces powtarza się za tydzień, a potem po dwóch tygodniach. Można na stałe wpisać go do swojego harmonogramu, bo stresów w życiu codziennym nam nie brakuje. Efekty są podobno naprawdę zadziwiające, wiele przypadków Jonette opisała w książce. Jej bohaterowie leczą się z przewlekłych chorób, wychodzą z depresji, myśli samobójczych, syndromu stałego zmęczenia, narkomanii i alkoholizmu. Jonette podkreśla jednak, że nie jest to metoda uzdrawiania, wyleczenie może być jednym z efektów zespolenia ciała z Wyższym Ja.
Dopóki sama nie spróbowałam, trudno było mi uwierzyć, że coś tak prostego i zwyczajnego może wywołać niezwykłe reakcje. Sama czułam wędrujące po całym ciele prądy i fale, kołysałam się w prawo i lewo. Najdziwniejsze odczucie ogarnęło mnie podczas drugiej sesji, miałam wrażenie, jakby część mojego ciała znikła. Była głowa i ramiona, potem nic, absolutna pustka i dopiero dalej biodra i nogi. Cały czas zachowywałam świadomość, nie odpłynęłam gdzieś w kosmos. A gdy po seansie, o ile można go tak nazwać, wyszłam na krótki spacer, świat wydał mi się bardziej uporządkowany, zharmonizowany.
Kolana dającego obejmują biorącego
Prowadząca to Amerykanka – Jonette Crowley, nazywana duchowym Indianą Jonesem. Sama o sobie mówi, że lubi nowe doświadczenia. Organizuje wyprawy do miejsc mocy, które nierzadko wymagają wspinaczki po najwyższych górach świata, odwiedziła ponad 60 krajów. Opowiada żywo i zabawnie, często żartuje. Nie próbuje ubierać swojej metody w otoczkę niezwykłości. Tłumaczy, że proces, który czyni nas kompletnymi, jest za prosty dla umysłu. Dlatego właśnie głowa próbuje go komplikować. A wystarczy wypowiedzieć na głos intencję.
Ręka i rękawiczka
Jonette Crowley porównuje duszę do wielkiego świecącego magnesu. Jeśli nie jest w nas w pełni obecna, brakuje nam siły, by przyciągać szczęście i obfitość. W książce „Soul Body Fusion”, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Biały Wiatr, autorka zamieszcza cytat z Deepaka Chopry: „Ludzie wciąż zmagają się z problemami fizycznymi i psychicznymi, nie podejrzewając, jaka jest ich pierwotna przyczyna – zerwana więź pomiędzy ciałem i duszą… Trzeba wysiłku, by trzymać swoją duszę z daleka. Kiedy przestajesz walczyć, ścieżka do duszy staje się łatwa i spontaniczna”. Właśnie pod wpływem jego słów narodził się proces Soul Body Fusion.Nasze dusze są jak krople wody w oceanie. Wszystkie są piękne, ale czasem nie jesteśmy w stanie całkowicie sprowadzić ich do fizycznych ciał. Zresztą, w którym właściwie momencie dusza wchodzi w ciało…? Zazwyczaj częstotliwości duszy i ciała nie są zestrojone. Bardzo często nienawidzimy własnego ciała, a tym, co mówimy do siebie, tworzymy rozdzielenie, podobnie jak brakiem samoakceptacji, życiem w poczuciu winy, oglądaniem się wstecz. Każda trauma, ból i rozczarowanie zwiększają to energetyczne oddzielenie, a kto nie przeżył nigdy ciężkich chwil?
onette mówi, że zawsze uważała, że dusza i ciało pasują do siebie jak dłoń do rękawiczki. Gdy odkryła, w jak prosty sposób doprowadzić do tego, by rzeczywiście tak było, zaczęła jeździć po świecie i organizować warsztaty. Pragnie, by jak najwięcej ludzi poznało jej technikę i zaczęło ją stosować.
Jak to wygląda?
Dwie osoby siadają naprzeciw siebie w taki sposób, by uda osoby „dającej” sesję otaczały uda „biorącego”. Osoba poddana procesowi zamyka oczy i kładzie swoje dłonie płasko na udach, wewnętrzną stroną do góry. Druga osoba delikatnie opiera końce swoich palców na jej palcach i wypowiada na głos intencję. Po 10 minutach robi się krótką przerwę, a potem kolejne 10 minut sesji. I na tym koniec.Nie trzeba głęboko oddychać, robić nic nadzwyczajnego. Bardzo istotne jest picie dużej ilości wody oraz to, by podczas procesu nie błądzić myślami wokół rachunków do zapłacenia, nie usypiać i nie odpływać w medytację. Mamy być obecni w danej chwili. Proces powtarza się za tydzień, a potem po dwóch tygodniach. Można na stałe wpisać go do swojego harmonogramu, bo stresów w życiu codziennym nam nie brakuje. Efekty są podobno naprawdę zadziwiające, wiele przypadków Jonette opisała w książce. Jej bohaterowie leczą się z przewlekłych chorób, wychodzą z depresji, myśli samobójczych, syndromu stałego zmęczenia, narkomanii i alkoholizmu. Jonette podkreśla jednak, że nie jest to metoda uzdrawiania, wyleczenie może być jednym z efektów zespolenia ciała z Wyższym Ja.
Podczas sesji
Ludzie przeróżnie reagują na Soul Body Fusion, niektórzy głośno się śmieją, innym kręcą się łzy w oczach, jeszcze inni dostają dreszczy albo czują, jak gorąco oblewa ich całe ciało; kołyszą się i wyginają, jakby za moment mieli spaść z krzesła.Dopóki sama nie spróbowałam, trudno było mi uwierzyć, że coś tak prostego i zwyczajnego może wywołać niezwykłe reakcje. Sama czułam wędrujące po całym ciele prądy i fale, kołysałam się w prawo i lewo. Najdziwniejsze odczucie ogarnęło mnie podczas drugiej sesji, miałam wrażenie, jakby część mojego ciała znikła. Była głowa i ramiona, potem nic, absolutna pustka i dopiero dalej biodra i nogi. Cały czas zachowywałam świadomość, nie odpłynęłam gdzieś w kosmos. A gdy po seansie, o ile można go tak nazwać, wyszłam na krótki spacer, świat wydał mi się bardziej uporządkowany, zharmonizowany.
Kolana dającego obejmują biorącego
A intencja to się mówi, intencję powrotu duszy do ciała
A biorący zamyka oczy, ręce na kolanach z dłońmi zwróconymi do góry i siedzi
Nie śpi, nie medytuje, nie oddycha w specjalny sposób, po prostu jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz POJAWI się PO ZATWIERDZENIU...