poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Krok za krokiem...

Iść po swój własny sukces. Ten duży i ten mały.
Wytrwale, schodek po schodku...
Do celu.

Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres
iść ciągle iść tak bez końca
Witać jeden przebudzony właśnie dzień
Wciąż witać go, jak nadziei dobry znak
Z ufnością tą, z jaką pierwszą jasność odśpiewuje ptak....(jak śpiewało, Dwa plus jeden)



No łatwe to nie jest. Nie powiem, ale... chyba jednak do zrobienia.
Odkąd przyszłam na świat, rozpoczęła się moja wspinaczka. 
Wchodzę po schodach życia stopień po stopniu.
Gdybym je miała policzyć po jeden na rok życia, to i dużo i mało. 
I szłam po nich raz wolniej , raz szybciej. Czasem robiłam przerwy podczas których robiłam porządki 
( i w życiu i w głowie). Czasem błądziłam jak we mgle.
Ale od momentu "oświecenia" tak "oświecenia" (bez względu jak to brzmi i jakby te słowa ktoś zechciał zinterpretować), ja użyję ich po raz drugi "oświecenia"- wchodzę na te schody troszkę inaczej. 
Od "oświecenia", no dobrze, niech będzie przebudzenia, rozmowy ze swoją duszą, 
(bo takie rozmowy przeprowadzam), to są momenty kiedy wchodzę po schodach z wielką siłą. 
Z wewnętrznym ogniem.
Tak jak pisałam nie jest to łatwe zadanie. Bo są też chwile kiedy stoję, albo co gorzej cofam się. 
Ale w końcu dochodzi mnie to, że :
JEST TO MOJA DROGA I MOJE SCHODY, więc kto jak nie ja...?
Wtedy wracam po rozum do głowy i wchodzę. 
Po drodze mijam ludzi. Idą. Też mają swoją drogę, przez moment jesteśmy razem, rozmawiamy. 
To bardzo budujące rozmowy.
Spotykam tez ludzi, którzy siedzą , wiem,że maja pauzę. Rozumiem to i szanuję. 
Z nimi też rozmawiam i wiem, że w którymś momencie wstaną i pójdą.
Spotykam tez takich podróżników, którzy się cofają i takich którzy lecą na łeb na szyję i wtedy wiem, 
że czasem trzeba sięgnąć dana, żeby się z niego wydostać.
Wiem,też, że niektórzy zostają na dole, nie ruszają donikąd.
Jedno jest pewne.
Każdy z nas ma swoje schody do pokonania.
I choć nie zawsze jest łatwo, warto.
Warto pokonać lenistwo, tak bo lenistwo też mam za skórą (kto by nie wolał serialu w tvle).
Pokonać małą wiarę w siebie. Poknoć porównania do innych. 
Czyli summa summarum: pokonać całe to zmęczenie "przeszkodami" które napotykamy na schodach. 

Iść po swój własny sukces. Ten duży i ten mały.
Wytrwale, schodek po schodku...
Do celu.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz POJAWI się PO ZATWIERDZENIU...